Obyczaje wigilijne powiązane są z przedchrześcijańskimi obchodami najdłuższej nocy w roku. Dawniej był to czas napawający lękiem. Niepokoiło wycie wiatru i wszechobecne zimno. Tę noc przepełniały wróżby na nadchodzący rok oraz poczucie kontaktu z duszami bliskich zmarłych. Uważano ją za magiczną. Taką atmosferę przejęły późniejsze obchody Bożego Narodzenia. Przez wieki wierzenia pogańskie wymieszały się z chrześcijańskimi. Na wsi staropolskiej chętnie wróżono w Wigilię, a do dziś zostawia się jedno wolne miejsce przy stole wigilijnym dla dusz zmarłych osób z rodziny. Jest to dla nas magiczny okres spędzany w gronie najbliższych. Choć wiele zwyczajów i obyczajów łączy nas wszystkich, to są też takie, które są kultywowane tylko w wybranych regionach Polski.
Na Mazowszu kolację wigilijną nazywa się pośnikiem lub ucztą pośną
Tradycyjnie serwuje się nieparzystą liczbę dań. Najbardziej rozpoznawalne są placki z mąki pszennej tzw. podpłomyki. Oprócz tego mieszkańcy Mazowsza jedzą dania charakterystyczne dla całego naszego kraju takie jak barszcz, zupa grzybowa i groch z kapustą. Bardziej wyróżniające się potrawy to kluski z gruszkami, kasza jaglana z olejem czy kisiel owsiany lub żurawinowy. Mazowszanie przygotowują też własną wersję kutii z kaszą pęczak, makiem, miodem lub z wodą z dodatkiem cukru. Po kolacji prezenty przynosi dzieciom św. Mikołaj. Na Warmii i Mazurach bardzo długo nie przywiązywano dłużej wagi do kolacji wigilijnej i nie znano zwyczaju łamania się opłatkiem. Dotarł na te tereny dopiero w XX w. Przez znaczny okres historii, podobnie jak na innych terenach Polski, w święta przystrajano podłaźniczkę, a nie choinkę. Był to czubek sosny ozdobiony kolorowymi opłatkami, orzechami i jabłkami. Na Warmii i Mazurach nazywany jeglijką. Wierzono, że posiada moc przeganiania złego z domostw. Jednak to na tym terenie najszybciej dotarł z Niemiec zwyczaj ubierania choinki. Znane były też wróżby wigilijne np. wyciąganie słomek siana spod obrusa. Właściciel prostej słomki mógł liczyć na szczęśliwy rok, zaś krzywej obawiać się nadchodzącego czasu. Wśród specjałów wigilijnych nie może zabraknąć sękacza i toruńskich pierników, znanych dziś w całym kraju i zagranicą. Ponadto podaje się też m.in. barszcz z ryb, sandacza w kapuście, dzybdzalki warmińskie, czyli wołowinę w cieście czy zupę śliwkową z morelami. Domy nawiedzały maszkarady lub sługi. Wśród nich znajdował się Szemiel, czyli jeździec z koniem, przypominający lajkonika. Tu najszybciej przyjął się z Niemiec zwyczaj obdarowywania dzieci drobnymi podarunkami. Na Warmii i Mazurach przynosi je szemel.
Na Podlasiu święta przepełnione są smakiem barszczu z dodatkiem grzybów, ryby smażonej lub gotowanej, śledzi po podlasku, gołąbków z grzybami, kompotu z suszu lub z suszonych gruszek oraz kutii. U wyznawców prawosławia podaje się też kisiel z mąki owsianej, tradycyjnie przyrządzany przez gospodarza. Jedzenie polewa się olejem z lnu. Kisiel i kutia to symbol zgody i szczęścia. Do stołu zasiada się według wieku. Dawniej wierzono, że dzięki temu każdy umrze w odpowiedniej kolejności. Na stole pod lnianym obrusem układa się sianko, które nawiązuje do stajenki betlejemskiej. Stałym elementem była też świerkowa gałązka i świeca jako oznaka dobra, miłości i poczucia wspólnoty z ubogimi ludźmi. Przy stole zostawia się jedno wolne miejsce. Dawniej w izbie ustawiano snop zboża jako symbol Trzech Króli. Już od rana kobiety odkładały pracę, które nie były nie zbędne, przede wszystkim przędzenie. Wierzono, że w tym czasie w przędzy może przebywać diabeł, który będzie dręczyć cały następny rok tych, którzy go poruszyli.
Na Polesiu i w Zamojszczyźnie dawniej obowiązywał zwyczaj bielenia wapnem izby
Nogi wigilijnego stołu obwiązywano powrósłami ze słomy, a w kącie pokoju rozstawiano snop niemłóconego zboża. Pod obrusem umieszcza się sianko. Kolację wigilijną rozpoczyna się, jak w innych regionach, modlitwa i dzielenie się opłatkiem. Tradycyjne sporządza się 12 potraw (tyle, ile apostołów) z darów ziemi i lasów. Jeśli liczyło się na szczęście w nadchodzącym roku, trzeba było spróbować wszystkich dań. Z każdej odstawiano po łyżce dla bydła. Karmiono je wraz z kawałkiem opłatka po zakończeniu wieczerzy, aby podziękować im za opiekę nad małym Jezusem. Charakterystycznymi potrawami tego regionu są gołąbki sporządzane z kiszonej kapusty i kaszy gryczanej, kiedyś pieczone w piecu w kamiennych garnkach, piróg biłgorajski, postne placki podawane z cukrem oraz kutia i kisiel gryczany.
Także w Małopolsce znany jest zwyczaj dzielenia się ze zwierzętami gospodarskimi resztkami wigilijnych potraw i opłatkiem. Do dziś niektórzy są przekonani, że w wigilijną noc zwierzęta te przemawiają ludzką mową, ale nie można ich podsłuchiwać. Po posiłku wiele rodzin kolęduje, a potem udaje się na pasterkę. Kiedyś silna była tradycja sporządzania ozdób z opłatka. Tworzono z nich płaskie, jak i przestrzenne formy np. światy symbolizujące narodzenie Jezusa. Służyły jako ozdoba domów, która powinna wisieć dopóki nie zniszczeje. Wśród małopolskich specjałów znajdziemy placki z ziemniaków i mąki tzw. Moskole, małopolski żur owsiany, siekankę, czyli kaszę jęczmienną z suszonymi śliwkami czy zająca w śmietanie. Po kolacji prezenty przynosi Aniołek lub Jezusek. Bardzo charakterystyczny elementem tego regionu są szopki krakowskie prezentowane co roku na rynku w Krakowie. W całej Polsce święta Bożego Narodzenia łączą ludzi w radości z Narodzenia Jezusa. Wszyscy ubieramy choinkę, spotykamy się na uroczystej kolacji i śpiewamy kolędy. Jednak pewne tradycje mają swój regionalny charakter i warto dbać, aby ta różnorodność przetrwała dla następnych pokoleń.