Wielu rodziców tłumaczy sobie, że nie daje dziecku kieszonkowego, by je chronić. Czyli by mieć kontrole nad tym, na co wydaje pieniądze. Dziecko pieniądze dostaje, ale na zasadzie „potrzebuję na to tyle a tyle”. Jest to jeszcze nie najgorsza opcja, bo często dziecko nie dostaje żadnych pieniędzy, a powodem jest zwykłe skąpstwo. Nie prowadzi to do niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. Nie da się też chronić wszystkich przed wszystkim. Jeśli dziecko będzie się przez to czuło w grupie rówieśników marginalizowane, to może je to sprowadzić na inny sposób zdobycia rzeczy, której pragnie. Lub mówiąc inaczej do zdobycia pieniędzy inną drogą, która niekoniecznie będzie legalna.
Jeśli ktoś twierdzi, że brak pieniędzy zmusi dziecko do samodzielności, to może bardzo się pomylić. Nie tylko w sensie, że młody człowiek zejdzie na złą drogę. Może też mieć problem w grupie, co może doprowadzić do tego, że jego poczucie wartości i ogólny rozwój nie będą na odpowiednim poziomie, co będzie skutkować problemami w życiu dorosłym.
Nauka wartości pieniądza to bardzo ważna rzecz
Młody człowiek musi poznać wartość pieniędzy. Jeśli to nie nastąpi, to może się nauczyć żyć bez nich. Skutkiem nie będzie dążenie do samodzielności, a coś wręcz przeciwnego, bo brak pieniędzy będzie czymś, do czego młody człowiek, który powinien wchodzić w dorosłość, jest przyzwyczajony. To może tylko opóźnić wejście w życie na własny rachunek. Skutki psychologiczne mogą tu być poważne. Należy pamiętać, że kieszonkowe, to praktycznie nigdy nie są duże pieniądze, a nawet nie powinny być. Powinny zapewnić odpowiednie funkcjonowanie, czyli samodzielną możliwość kupienia sobie czegoś do jedzenia i picia, wyjścia towarzyskiego np. do kina, kupienie czegoś dodatkowego do ubrania itp. Nauczony wartości pieniądza też będzie bardzo dobrze wiedział, że chcąc przeskoczyć na wyższy poziom samodzielności, będzie musiał się o to sam postarać. Kieszonkowe kiedyś przestanie wystarczać, a nie można przecież liczyć na jego absurdalne podwyższenie, czy nawet w pewnym momencie na jego kontynuacje, a nikt nie lubi obniżać poziomu swojego życia.
Edukacja malucha
Dlatego tylko naprawdę małe dzieci nie powinny dostawać pieniędzy do ręki, takie, które po prostu nie będą mieć możliwości ich wydania nawet z pomocą dorosłego. Inaczej będzie się miała sprawa, jeśli niewiele starszemu dziecku będzie towarzyszyć osoba dorosła. Maluchowi domagającemu się drobnych zabawek, lodów i innych słodyczy itp. można dać pewną sumę do kieszeni, wytłumaczyć ile za to może kupić i pozwolić samemu rozdysponować posiadaną sumą. Pomagamy, ale ustalamy zasady i trzymamy się ich.
Domaganie się prezentów przez małe dzieci jest sprawą normalną. Podczas wyjścia do sklepu warto poinformować dziecko ile może wydać i podawać mu ceny przedmiotów. Nie należy pozwalać na kupno pierwszej rzeczy, która mu się spodoba, a wytłumaczyć, że najpierw ma obejrzeć wszystkie i zdecydować na koniec co chce sobie kupić za kwotę, którą posiada. Nie każde wyjście musi łączyć się z zakupami dziecka, bo to po prostu mogłoby zrujnować nasze finanse, ale też nie byłoby to wychowawcze. Jeśli zakupem miałyby być zabawki, to szybko ich ilość stałaby się po prostu bezsensowna. Tu można się skupić na wszelkiego rodzaju okazjach, czyli urodzinach, świętach itp. Tłumaczymy dziecku, że teraz nie, ale na swoje urodziny będziesz mógł przeznaczyć tyle a tyle pieniędzy i np. samemu wybrać całość lub część prezentów. Lub inaczej mówiąc, że będzie mogło sobie kupić coś droższego/fajniejszego.
Początki podstawówki to już samodzielność
Dziecko, które zaczyna funkcjonować samodzielnie, czyli takie, które idzie do pierwszej klasy szkoły podstawowej, musi mieć już możliwość samodzielnego wydania pieniędzy, chociażby w szkolnym sklepiku. Tym najmłodszym może ewentualnie pomagać opiekun, ale trzecioklasiści poradzą sobie już bezproblemowo sami. Wraz z wiekiem powinno rosnąć kieszonkowe. To powinny być pieniądze, które można wydać na cokolwiek. Oczywiście w granicach rozsądku, wiadomo, że nie zaliczymy do nich alkoholu i papierosów kupowanych przez nastolatka. Wiadomo też, że są wydatki, które musimy ponieść poza kieszonkowym. Takie jak jedzenie, ubranie, książki, opłata dodatkowych zajęć itd. To są dwie różne sprawy, które należy od siebie sensownie rozdzielić.
Jeśli mamy wątpliwości co do tego, jak się powinniśmy zachować w konkretnej sytuacji, to zawsze możemy się zwrócić po pomoc do specjalisty – pedagoga lub psychologa dziecięcego. Zdecydowanie nie musimy wymyślać koła na nowo.